Lektura najnowszej książki Richarda Louv’a Ostatnie dziecko lasu zajęła mi naprawdę dużo czasu! Nie dlatego, że książka nie trafia w mój gust. Po prostu starałam się ją czytać na łonie natury, pośród ciszy, mając niczym niezmącone myśli.
Przesłanie książki widnieje na jej okładce: JAK UCHRONIĆ NASZE DZIECI PRZED ZESPOŁEM DEFICYTU NATURY? Brzmi groźnie, czy raczej nieznajomo? Groźnie, bo określenie „zespół deficytu…” kojarzy się nam z chorobą. Nieznajomo, bo się o tym po prostu nie mówi. Autor definiuje zespół deficytu natury jako cenę, którą ludzkość płaci za odwrócenie się od przyrody: zmniejszone użycie zmysłów, niedobór uwagi, częstsze występowanie chorób fizycznych i psychicznych. Występuje on u pojedynczych jednostek, jak i całych społeczności. Jest on na szczęście możliwy do odwrócenia. A już sama świadomość jego istnienia oraz możliwości wystąpienia u naszych dzieci zwiększa czujność rodziców oraz rozbudza w nich chęć spędzania z dziećmi dużej ilości czasu w otoczeniu przyrody.
W książce Ostatnie dziecko lasu odnajdujemy masę przykładów, badań oraz dowodów na pozytywny wpływ przyrody i zwierząt na nasze zdrowie oraz radzenie sobie ze stresem. Autor umiejętnie zachęca rodziców do podarowania naturalnego dzieciństwa swoim pociechom. Przypomina im ich własne dzieciństwa, pełne wspinaczek na drzewa oraz zabaw na świeżym powietrzu. Przypomina, że zamiast tabletów na zagłówkach samochodu, kiedyś było tzw. kino drogi, czyli to co mijane za oknem. Louv nie przeznacza prawie 400 stron na udowadnianie, jak ważne jest przebywanie na łonie natury. Daje on oprócz tego konkretne wskazówki, co możemy zrobić już dziś, jak się przygotować do zmian, co zaplanować na jutro. W książce znajdujemy dodatek z zajęciami na łonie przyrody dla całej rodziny.
Richard Louv zwraca również uwagę czytelników na fakt, że w obecnych czasach rodzice za bardzo boją się o swoje dzieci. Liczne zakazy uniemożliwiają dzieciom przybywanie na świeżym powietrzu. Wpajają im, że szkoda czasu na obcowanie z naturą, bo to znajomość komputera pozwoli im znaleźć dobrą pracę.
Jakie dzieci najczęściej widzimy na dworze? Maluszki oraz przedszkolaki. Starszaki, gimnazjaliści, licealiści chowają się w domach, grają na konsolach, komputerach, spędzają za dużo czasu w internecie. Czasami wyjdą na rower… Tablet, bądź telefon komórkowy towarzyszy im od najmłodszych lat, kiedy to jeszcze rodzice cieszą się, jak ich małe dziecko sprawnie obsługuje iPhone’a lub iPada, jednocześnie nie potrafiąc odróżnić wróbla od jaskółki.
Ostatnie dziecko lasu polecam wszystkim rodzicom małych dzieci oraz młodzieży, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którym niezbędne są dowody oraz argumenty przemawiające za rolą przyrody w rozwoju człowieka.
By poczuć naturę nie trzeba jechać za miasto, iść do parku, czy lasu, wystarczy wyjść z domu!
Muszę koniecznie przeczytać tę książkę, bo już kilka osób mi ją polecało! Podobno jest świetna ;)
Jest niezwykła, ukazuje rzeczy oczywiste, a mimo to często niedostrzegalne…