Często narodziny dziecka określa się zmianą życia o 180 stopni! Przewrót gwarantowany. Już nic nigdy nie będzie takie samo… Już nigdy w spokoju się nie wykąpiemy. O randce z mężem możemy w ogóle zapomnieć. Łóżko małżeńskie zmienia nazwę na rodzinne. I można by tak pewnie bez końca. Tylko po co?
Przyjście na świat dziecka wiele zmienia i nie powinno to być dla nikogo być zaskoczeniem. Naturalna kolej rzeczy. Życie to ciągłe zmiany, które powodują, że stajemy się coraz bardziej dojrzali, doświadczeni. Narodziny dziecka to wielka zmiana, a rodzicielstwo jest jednym z lepszych kursów – to szkolenie z życia
Przewrotne narodziny?
Narodziny dziecka to liczne zmiany w życiu rodziców, co nie znaczy, że niosą za sobą rezygnację z dotychczasowych przyjemności. Nie warto rezygnować z tego, na co macie ochotę, o czym pisałam wcześniej TUTAJ. Czasu wolnego jest zdecydowanie mniej niż przed narodziami dziecka, ale liczni mawiają, że podobno wystarczy się dobrze zorganizować.
Zmiany po narodzinach dziecka – cała prawda o nich
- mniej czasu dla siebie (co nie znaczy, że nie ma go wcale),
- mniej snu albo tyle samo, tylko w ratach,
- więcej prania i prasowania (z tego drugiego zawsze można zrezygnować),
- więcej sprzątania,
- więcej gotowania (jesteście rodzicami, musicie się zdrowo i regularnie odżywiać;-)),
- więcej zakupów,
- więcej tematów do rozmów (w końcu wkroczyliście w grono rodziców),
- więcej niespodzianek (dziecko co dzień czymś was zaskoczy),
- więcej dni do świętowania (Dzień Matki/Dzień Ojca, urodziny dziecka, Dzień Dziecka),
- więcej zdrowej żywności w lodówce,
- więcej czasu spędzanego na świeżym powietrzu,
- więcej ruchu (spacery – z wózkiem, przysiady – po zabawki, dźwiganie – dziecka ),
- więcej miłości i uśmiechu :)
Od wielu osób już słyszałam, że życie po narodzinach dziecka nabiera sensu. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem! Dzieci przypominają mi okres mojego dzieciństwa. Dzięki moim córkom na nowo odkrywam świat. Dokształcam się z biologii, geografii, astronomii, by znać odpowiedzi na pytania przedszkolaka. Widzę rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam. Świat na nowo nabiera kolorów. Możemy więcej!
Odkąd zostałam mamą…
- co dzień budzę się z uśmiechem na twarzy, co nie znaczy, że wyspana,
- jestem spokojniejsza, choć pełniejsza trosk,
- nie spieram się z nikim o głupoty, szkoda mi na nie czasu i zdrowia,
- wyraźniej widzę cele w naszym życiu, choć niektóre się oddaliły,
- wiem po co i dla kogo żyję.
Posiadania rodziny nie da się opisać, żadnymi słowami, to trzeba przeżyć!
Chcesz skonsultować rozwój dziecka, a może potrzebujesz wsparcia w zakresie rodzicielstwa?
Cala prawda:-)
Prawda :-) ja przy pierwszym synku miałam czas na,wszystko, dosłownie, nawet czytałam książki. Podkreślę przy tym, że od jego roczku wróciłam do pracy. Kwestia organizacji. Teraz syn ma lat 5 a za 10 dni ma przyjść na świat drugi syn ;-) i zaczynam się bać, ale myślę że dam radę co? :-P
A ja się nie zgodzę z tym że ma się czas na wszystko. Jak urodził się mój synek 7 miesięcy temu wszystko sie zmieniło. Na początku miał kolki. Nosiłam go na rękach non stop zeby mu ulzyc i tak przez 4 miesiące. Jak go odłożyłam to ryk na całe gardło. I 85 proc. czasu spędzal przy cycku. Nie miałam czasu nawet sie wysikać czy zjeść to nie spał nawet 5 minut w ciągu dnia, tylko darł się. Teraz ma 7 miesięcy i mam w ciągu dnia moze pół godzinki dla siebie bo mały juz polezy chwile na podłodze. Ale mimo wszystko nie mam czasu na gotowanie, uczesanie czy wyjście do fryzjera. Młody przyzwyczail sie do noszenia i musze 10 kg nosić caly dzień. Śpi tylko na spacerach. Jak sie na sekunde stanie w miejscu wozkiem to sie budzi. Także jak ktoś ma dziecko które większość dnia śpi lub lubi bawic sie w łóżeczku czy na podłodze to faktycznie ma czas na wszystko ale nie w przypadku tak rozpieszczonego i wymagającego dziecka jak moje.
3 miesiace temu urodzilam swoje trzecie dziecko co prawda pierwsza dwojeczka ma 11 i 9 lat to mam wrazenie ze wiecej latam przy nich niz przy moim malym sZkrabie:)Nie narzekam maly ladnie przesypia nocki w dzien troche fiksuje ale usypia na pol godzinki czasem na dluzej lub krocej.W sumievczas mam i na zrobienie obiadku i zajecie siebmoja dwojeczka:)Wiadimo ze czasem jest taki dxien ze w leb bierze wszystko ale ciesze sie ze mam zdrowe dziecko a ze czasem marudzi i placze -normalka;)pozdrawiam mamuski;)
Dziecko wiele zmienia. Kzda mibuta wylacznir dla siebie staje sie cenna. Ale za nic bym nie zmienila czasu z chlopakami.
Przestałam myśleć o Sobie, nigdzie nie ruszam się bez dziecka, chwile czasu wykorzystuje na sprzątanie, zdrowo gotuje, czytam składy na wszystkich etykietach, ale również śpiewam częściej niż kiedykolwiek wcześniej, 20 min oglądam piękny kawałek patyka lub kamień, zwracam uwagę na szczegóły oraz wystawiam przedstawienia kukielkowe na cztery głosy :)
“Odkad zostalam mama wiem po co i dla kogo zyje “😊
Cała prawda
Podpisuję się pod tym :-)
Mam 4 miesięcznego bobasa. I zero czasu dla siebie. W dzień drzemka 40 min. Po której wstaje niewyspany i marudzacy do następnej mikro drzemki:(
Na całe szczęście noce są w miarę ok bo tylko 2 pobudki. Poranki zaczynają się o 6 i walczymy do 20. Stale noszę marudęi usypiam. Nie ma szans na odespanie a o wizycie u kosmetyczki mogę pomarzyć. Obiady gotowane w piekarniku w czasie drzemki. Wszystko smakuje podobnie. Nie ma szans na zdrowe odżywianie. Wypijam 3 kawy dziennie i zjadam mnóstwo cukru żeby jakoś funkcjonować. Mam już dość…